Wracając do tematu niedzieli. Poranną kawę wypiliśmy na tarasie. Słońce nie paliło w oczy, temperatura była względna, choć powietrze było parne. Zajadaliśmy się drożdżowymi ciasteczkami i moim ulubionym ciastem na smutki - murzynkiem Nigelli.
Murzynek w tej wersji jest ciężki i mięsisty, czekoladowość wypełnia usta i zmysły. To prawdziwe święto dla miłośników czekolady. Przepis zapisałam z programu telewizyjnego i jest to ciasto popularne w moim domu raczej jesienią i zimą, kiedy za oknem zimno i szaro, ale w sobotę naszła mnie ochota na czekoladę, no i jest:)
Murzynek Nigelli
350g ciemnej czekolady
375g masła
roztapiam w rondelku na małym ogniu, zdejmuję z kuchenki,
4 jajka
dodaję do masy po jednym i dokładnie mieszam,
następnie dodaję mieszając:
esencję waniliową
1 łyżeczkę soli
350g cukru
225g mąki
100g groszków czekoladowych z ciemnej czekolady
100g groszków czekoladowych z białej czekolady
ja dodaję pokruszoną tabliczkę gorzkiej czekolady, a ponieważ białej nie lubię, zupełnie rezygnuję z tego składnika :)
blachę wykładam folią aluminiową, wylewam ciasto i na 25 minut wkładam do piekarnika nagrzanego do 200*C. Pychota!
A teraz przepis na ciasteczka. W wersji orginalnej maja one kształt precelków, ale wczoraj zwyczajnie nie miałam już czasu, dlatego powstały kółeczka. Smak pozostał, niesłodkie, kruche, smaczne :)
Ciasteczka drożdżowe Cioci Krysi
Do dużej miski wkładam wszystkie składniki:
750g mąki
3 zółtka
1 jajko
2 kostki masła
3 łyżki kwaśnej śmietany
5dkg drożdży
3 łyżki cukru
zagniatam ciasto i wkładam na 1 godzinę do lodówki, następnie formuję ciasteczka (precelki), układam na blasze, smaruje roztrzepanym jajkiem, posypuję makiem zmieszanym z cukrem i pozostawiam do wyrośnięcia. Piekę 10-15 minut, do zrumienienia w temperaturze 200*C.
Już o tym pisałam, ale szczęściem napawa mnie ten okres w roku, kiedy ogród zalewa feria barw i ziemia rodzi tak wspaniałe i smaczne owoce. Wystarczy zabrać ze soba kosz i zbierać i wąchać i cieszyć oczy. A później w zaciszu kuchni przyrządzać sałatki z tego, co akurat mamy pod ręką. Taki własny, mały kawałek raju :)
Po obiedzie planowaliśmy wycieczkę rowerową do lasu. Moja Teściowa już suszy pierwsze tegoroczne grzyby :) Niestety zaczęły nadciągać ciemne chmury..., deszcz...
Dobrze, że mamy w domu sporo gier planszowych, nudzić się nie będziemy :)
A tak na koniec chcę się pochwalić. Odwiedzam dość często sklepik z różnymi przedmiotami z zagranicy. Często wychodzę z pustymi rękami, ale czasami udaje się upolować ciekawe przedmioty. Jednym z ostatnich moich nabytków jest maszynka do lodów, używana, ale całkowicie sprawna. Jakiś czas temu na blogach pojawił się temat lodów domowej roboty, zamarzyła mi się wówczas taka maszynka. Poczekałam i mam. Ponieważ zapłaciłam za nią tylko 14 złotych, postanowiłam do kompletu poszukać maszynki do wafli. W piątek kurier dostarczył mi oczekiwaną przesyłkę. Produkcję lodów już opanowałam, wafli jeszcze nie robiłam. Jak tylko spróbuję - pochwalę się efektem pracy :)
Oto moje nowe kuchenne pomocnice :)
A poniżej wariacje na temat lodów : sorbetowe, truskawkowe, waniliowe...
Miłego niedzielnego wieczoru i pogodnego tygodnia!
Izuniu moja imienniczko ja wersję Izka lubiłam jedynie z ust mojej nauczycielki historii tak jej niecierpiałam lubię po prostu Iza.
OdpowiedzUsuńAle pyszności naprodukowałaś. Oj przydałaby mi się maszyna do lodów.
Pozdrawiam!
Oj, naprawdę pyszności pokazałaś:)) sama nie wiem na co się zdecydować:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Izabelko..... mniamniuśnie zrobiło się... co prawda idę spać, ale murzynka i lodów bym pojadła :P PYSZNIE się zrobiło...mmmmmm
OdpowiedzUsuńIzka! Dziękuję Ci za ciepłe słowa, zostawiane u mnie!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Twój kawałek raju, to jest piękny!
Murzynek wygląda zachęcająco, ale to ciasteczka mnie urzekły, na pewno spróbuję!
Gratuluję nowych, kuchennych pomocników i pozdrawiam:).