niedziela, 31 lipca 2011

Pielgrzymowanie

Szczęśliwie wyruszyłam w podróż i szczęśliwie powróciłam. Decyzja o wyjeździe nie była prosta. Odkąd jestem mamą nigdy na tak długo nie rozstawałam się z dziećmi. To mój mąż nalegał na ten wyjazd. Teraz jestem mu bardzo wdzięczna, to była dobra decyzja.
Od dwóch lat mamy nowego Proboszcza. Od początku swojej posługi planował tą pielgrzymkę. Kiedyś, jako młody ksiądz obiecał sobie, że jeśli zostanie proboszczem, zawierzy każdą swoją parafię Matce Fatimskiej. Nasza parafia jest już trzecią, zawierzaną przez Proboszcza.
W trakcie pielgrzymki odwiedziliśmy najważniejsze Sanktuaria Maryjne Europy, a przy okazji zwiedziliśmy kilka państw. Naszą podróż rozpoczęliśmy przejeżdżając Niemcy, Belgię i udaliśmy się do Paryża.


Paryż to piękne miasto. Byłam zachwycona, a to było dopiero pierwsze miasto na naszym pielgrzymim szlaku. Przy Rue du Bac poznaliśmy historię objawienia się Maryji  świętej Katarzynie Labouré w 1830 roku i cudownego medalika. Mieliśmy zarezerwowaną mszę i co mnie najbardziej wzruszyło, to wspólna modlitwa ludzi różnych języków. To było niesamowite przeżycie. Odwiedziliśmy też Bazylikę Najświętszego Serca na wzgórzu Montmartr. Odbywa sie tam wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Mieliśmy okazję oglądać iluminację na wieży Eiffla.


Kolejnym miejscem na naszej mapie było Lourdes. Przepięknie położona miejscowość u podnóży Pirenejów. Bazylika Niepokalanego Poczęcia i historia objawienia się Maryji Bernadecie Soubirous w 1858 roku. To jeden z największych ośrodków kultu maryjnego na świecie. Corocznie przybywa tam ok.6 mln pielgrzymów. Naszym celem była Fatima, ale to w Lourdes przeżyłam najpiękniejsze, najbardziej, po ludzku, wzruszające chwile. Wieczorna procesja połączona z odmawianiem różańca w wielu językach, również po polsku, lampiony, wielu mniej i bardziej chorych, świetliści i cisi wolontariusze, późnowieczorna msza w grocie objawień, po francusku. Cisza, spokój, czas na podziwianie pięknych budowli,  Droga Krzyżowa na wzgórzu, czas na zadumę, modlitwę, obmycie się w źródlanej wodzie, oczyszczenie duszy i ciała. I te piękne górskie szczyty i cudowny właściciel hotelu  Gave. To pozostanie we mnie do końca życia. I mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze tam wrócić...



Dojechaliśmy do celu naszej wędrówki, do Fatimy. To tu trójce portugalskich dzieci ukazywała się Maryja od maja do października 1917 roku.  Msza wielojęzyczna na placu przed Bazyliką w rocznicę objawień 13 lipca, wieczorne zawierzenie naszej parafii. Wieczorny różaniec w miejscu objawień, w wielu językach, również po polsku, jednego wieczoru prowadzony również przez naszego Proboszcza i małżeństwo z naszej parafii. Po różańcu procesja z figurą Maryji i kolejny raz nasze czynne uczestnictwo - czterech panów  z naszej pielgrzymki poniosło na ramionach kwiecistą platformę z figurą. Wśród nich był i mój mąż. A to wszystko dzięki księdzu Franciszkowi, polakowi, który już 50 lat mieszka i pracuje w Fatimie.
Droga krzyżowa i miejsce objawień anioła.
Najbardziej zaskakująca była pogoda, w dzień gorąco, wieczorem bardzo zimno.
Mieliśmy okazję uczestniczyć w degustacji Porto. Fajna sprawa, a jakie humory :)



Kolejne miasto - Lizbona. Przepiękny Klasztor Hieronimitów, Święty Antoni, bardzo zimna i niesamowicie słona woda w oceanie. To był najdalszy punkt na mapie naszego wędrowania. Teraz będzie już coraz bliżej do domu ;)



Avila - urocze miasteczko otoczone murami obronnymi, święta Teresa, szkaplerz i święty Jan od krzyża.  Nie lubię gorąca, gdybym miała wybrać nowe miejsce zamieszkania, to dotychczas bez wahania wybrałabym Skandynawię. Po wizycie w Avili, musiałabym się mocno zastanowić. Najfajniejsze było to, że mój mąż, kiedy ruszaliśmy w dalszą podróż, stwierdził, że mógłby tu zamieszkać :) Coś w tym musi być, to miasto rzuciło na nas urok :)



Madryt - Katedra Almudena, konsekrowana w 1993 roku przez Jana Pawła II, Plaza Mayor, Puerta del Sol, Pałac Królewski,  Don Kichot i Sancho Pansa z pomnika Cervantesa na Plaza de Espana.



Saragossa - kolejne urocze miasto, wspaniała bazylika z otoczoną wielką czcią figurą Najświętszej Maryji Panny na Kolumnie ( Maryja jeszcze za życia na ziemi odwiedziła świętego Jakuba, który z wdzięczności i na pamiątkę tej wizyty, postawił ok.30cm figurę Maryji na kolumnie), piękne freski Goyi, most kamienny pamiętający czasy rzymskie.


Montserrat - zapierające dech widoki, górskie serpentyny, figura Czarnej Madonny, odnaleziona w jednej z grot, wg legendy wyrzeźbiona przez świętego Łukasza i przywieziona do Katalonii przez świętego Piotra, Klasztor benedyktyński.



Calella - hiszpański kurort na wybrzeżu Costa del Maresme. Dzień przeznaczony na wypoczynek, w naszym przypadku aktywny :) Kąpiel w morzu, wyprawa do latarnii morskiej i ruin poprzedniej latarni, zwiedzanie urokliwych, wąskich uliczek, opustoszałych w godzinach sjesty, pyszne wino i świetne jedzenie. Dzień zdecydowanie dla ciała ;)



Barcelona - La Rambla, najsłynniejsza aleja, La Boqueria, XIX-wieczna, kryta hala targowa, Mirador de Colon, kolumna na cześć Krzysztofa Kolumba, grafitti "Niedziela Palmowa" wg projektu Picassa, stadion olimpijski, punkt widokowy, wspaniały port, i wzbudzająca mieszane uczucia, będąca nadal w budowie Świątynia Pokutna Świętej Rodziny - Sagrada Familia.


Awinion - Francja, miasto Papieży, słynny XII-wieczny most, festiwal teatralny, który odbywał się akurat w czasie naszego pobytu w tym urokliwym mieście, Pałac Papieski, romańska katedra Notre Dame des Doms z grobowcami papieży JanaXXII i Benedykta XII, mury obronne.


La Sallet - miejsce objawienia Maryji w 1846 roku, na wysokości 1800m npm we francuskich Alpach, Sanktuarium, księża Saletyni, wśród nich wielu Polaków. Jedynie droga na wzgórze wzbudza mieszane uczucia, wąska, kręta, ja z moim lękiem wysokości byłam wdzięczna, że góry spowite były mgłą i nie widać było stromych zboczy, po których, trzeba przyznać, bardzo spokojnie i pewnie poprowadzili autokar nasi kierowcy. Wielu z nas odetchnęło z ulgą, kiedy zjechaliśmy na dół. To była krótka, późnowieczorna wizyta. Msza w kaplicy z przeszklonymi ścianami i pieknym widokiem na ośnieżone szczyty w momentach przejaśnień. To ostatnie miejsce objawień na naszej trasie. Płacząca Matka, refleksja, zadumanie, moment zatrzymania...


Genewa - to ostatnie zwiedzane przez nas miasto, czyste, bogate, zachwycające, piękny kwiatowy zegar, Audytorium Kalwina, fontanna wyrzucająca wodę na wysokość 140m.

W czasie 14 dni pielgrzymowania przejechaliśmy 7500 km, Niemcy, Belgię, Francję, Hiszpanię, Portugalię, Szwajcarię, Austrię, zwiedziliśmy wiele wspaniałych miejsc, stąpaliśmy po ziemi, która nawiedziła Najświętsza Matka. Dojechaliśmy do naszego miasteczka przed 6-tą rano. W Fatimie zakupione i poświęcone zostały dwie figury Fatimskiej Matki. Na godzinę przed naszym przyjazdem miały zabić dzwony i zaraz po przyjeździe mieliśmy uroczyście wnieść figury do kościoła, a wszystko miało zakończyć się mszą. Tylko, że nasz powrót planowany był na godziny południowe ;). Dzwony nie biły, bo było zbyt wcześnie, napisałam sms'a do domu, że przyjechaliśmy i właśnie rozpoczyna się Msza święta. Podziękowaliśmy za cudowny dar pielgrzymowania i szczęśliwy powrót do domu. Ale jeszcze jedno, ogromne wzruszenie, miało nas dopiero spotkać. Wychodząc z kościoła, pod chórem zauważyliśmy nasze dzieci, najmłodsi czekali z bukiecikami ogrodowych kwiatów. Łzy same cisnęły się do oczu.
Przydługi ten mój post, cieszę się, jeśli wytrwaliście do końca. Moje dzieci właśnie przygotowały pizzę, biegnę na kolację.

Cudownego, pogodnego tygodnia! 

5 komentarzy:

  1. Jej...jak pięknie...cudownie że było Ci dane przeżyć takie chwile...bardzo się cieszę...życzę Wam wielu pięknych owoców tego Pielgrzymowania...a Tobie dzięki za dobre słowo w poprzednim poście...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale cudowne to Twoje pielgrzymowanie. Chętnie wybrałabym się w podróż po tej trasie. Piękne miejsca. Pozdrawiam serdecznie!Iza

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe miejsca , wspaniały czas...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne przeżycia! Wspaniałe miejsca, a wspomnienia na pewno będą towarzyszyć Wam przez całe życie! Pozdrawiam cieplutko:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że pielgrzymka się wpisała tak głęboko w Wasze serca...
    Kiedy chodziłam do liceum, co miesiąc (w odpowiednich miesiącach roku)przygotowywałam ,wraz z 3. innymi koleżankami, Apele Fatimskie.
    Znam więc dobrze tę historię i tym bardziej się cieszę, że choć odrobinkę mogę "usłyszeć" gdzie byłaś i co przeżyłaś... i jak ważne jest to dla Ciebie...

    Dzieci...niezwykłe... - jak ich rodzice :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)