Minął wrzesień, kawałek października... Moje dzieci zaczęły edukację, ja zaczęłam pracę. O mojej pracy napiszę innym razem.
Mój sześciolatek rozpoczął edukację szkolną. Po miesiącu stwierdzam, że to była dobra decyzja. Mój głos w sprawie, czy posyłać sześciolatki do szkoły, czy nie? Myślę, ze to zależy jedynie od gotowości dziecka. Mój Franiu radzi sobie bardzo dobrze, ale są i siedmiolatki, którym w szkole jest trudno. Myślę, że każdy rodzic najlepiej zna swoje dziecko i to rodzice ostatecznie powinni mieć możliwość wyboru.
Franiu, jako przedstawiciel klasy wraz z koleżanką Agatką złożyli uroczyste ślubowanie.
Żeby dobrze rozpocząć kolejny rok nauki, wybraliśmy się na pielgrzymi szlak, którego celem była położona nieopodal naszego miasteczka, Góra św. Anny. Na zdjęciu Franiu z siostra Karoliną, kuzynem i ciocią posilają się przed dalszą, pieszą wędrówką.
A w niedzielę Ksiądz poświęcił dzieciom nowe tornistry.
No i tyle przyjemności;) Czas na lekcje:)))
Na razie odrabianie lekcji jest dla Frania przyjemnością. I oby tak zostało:)
A w domu zrobiło się trochę pusto. Moja Karolina uczy się w liceum we Wrocławiu, a najstarsza Gabrysia kontynuuje naukę w Warszawie, na SGH...
W domu zostałam jak księżniczka z samymi, licząc męża, czterema chłopakami:)
Po podwórku przechadzają się gęsi, a nasza kotka wygrzewa się w promieniach jesiennego słońca.
W sadzie dojrzewają jabłuszka, a w lesie czekają na nas grzyby. Podziwiam tę porę roku, bo jest dla nas jak wielka skrzynia skarbów. Wystarczy tylko wyciągnąć ręce:)
Za oknem piękne słońce, Franiu odrobił lekcje i zaraz biegniemy na trening koszykówki:)
Życzę Wam i sobie pięknej jesieni.
Pozdrawiam cieplutko:)