poniedziałek, 6 czerwca 2011

Ciąg dalszy niespodzianek.

Tydzień temu napisałam w poście, że w następnym pochwalę sie niespodziankami, których doświadczyłam. Od tego czasu ukazały się dwa posty z moimi pracami, ale właśnie dziś, odpoczywając po weselu i poprawinach (a bawiliśmy sie wybornie, moje nogi nadal są obolałe;), postanowiłam sie pochwalić. Tak prawdę mówiąc, to nie miałam zamiaru tego ogłaszać, ale co mi tam. W piątek 27 maja obchodziłam urodziny. Jako dziecko czy nastolatka wyczekiwałam tego dnia z niecierpliwością. Teraz staram się cieszyć każdym nowym dniem równie mocno. Nie lubię hucznych imprez, więc jak co roku planowałam upitrasić coś pysznego, upiec torta i zaprosić najbliższych i moje przyjaciółki. Kiedy zaczęłam opowiadać mężowi, co zaplanowałam, poprosił, żebym przestała, bo nie będzie mnie w piątek. ?... Wyjeżdżamy w góry. Ucieszyłam się bardzo, bo takie świętowanie na szlaku, to dla mnie najlepszy prezent. A z przyjaciółkami umówimy się po prostu w innym terminie:)
W czwartek zadzwoniła jedna z moich przyjaciółek i powiedziała, że koniecznie musi do mnie w piątek na chwilę przyjść. Ponieważ szykujemy wspólnie albumy (więcej szczegółów w innym poście), myślałam, że przyniesie mi zdjęcia. Próbowałam nawet przełożyć spotkanie na poniedziałek, ale się uparła, że musi tylko na chwilkę. W piątkowy poranek, kiedy moje dzieci właśnie wyruszyły do szkoły, a ja z zaspanymi jeszcze oczami i niemrawymi ruchami wyszłam przed dom, zobaczyłam zbliżającą się Dorotę. W rękach niosła bukiecik konwalii i wtedy dotarło do mnie dlaczego tak sie upierała. To nie wszystko, z pokaźnej torby wyjęła jeszcze to: przepiekną kulę z różą i serduszkową zawieszkę, którą uszyła własnoręcznie. Byłam totalnie zaskoczona! Dorotko - jeszcze raz bardzo dziękuję!



Później był Dzień Mamy w szkole, pakowanie się i wyruszyliśmy w drogę. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, dostałam klucze do pokoju, a reszta rodziny wróciła po bagaże. Wchodzę do pokoju, a tam na stoliku czeka tort, szampan i kartka z życzeniami. Popłynęły łezki, popłynęły...



Tak, tak, 40 lat minęło... :)
W sobotę sprawdziliśmy prognozę pogody (pochmurno, ale bez deszczu), spakowaliśmy prowiant i  wyruszyliśmy na szlak. Najpierw zielony, później żółty.






Dotarliśmy do schroniska " Pod Łabskim Szczytem". a z tamtąd dalej w górę do "Śnieżnych Kotłów".


Franiu większą część trasy przeszedł na nogach, tylko zdjęcia ma akurat z tych momentów, kiedy korzystał z pomocy taty :)




Następnie szczytami szliśmy w stronę Szrenicy.







Przed Szrenicą skręciliśmy na zielony szlak, prowadzący do schroniska "Pod Łabskim Szczytem". I tak w górnej partii gór zatoczyliśmy koło. W schronisku zatrzymaliśmy się na ciepły posiłek.




Na wędrówkę wyruszyliśmy po 10-tej, wróciliśmy ok. 17.30. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa. A to jeszcze nie koniec, wybraliśmy się jeszcze na kręgle. Grałam po raz pierwszy, wynik miałam słaby, ale bawiłam się świetnie.
W niedzielę pojechaliśmy do Kowar do "Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska". Może już tam byliście, jeśli nie, to zachęcam do odwiedzenia. My byliśmy kolejny raz i kolejny raz z zachwytem przyglądałam się miniaturom wykonanym z wielką precyzją i dbałością o szczegóły. Pokażę kilka zdjęć, a jeśli to Was zaciekawi, zajrzyjcie na stronę internetową parku, TU.





W cenie biletu jest spacer po parku z przewodnikiem. Przy każdym eksponacie jest tabliczka z mapką
i opisem obiektu. Dostępny jest również "Przewodnik po zabytkach Dolnego Śląska
w miniaturze", ze  zdjęciami obiektów w miniaturze i oryginale oraz mapę Dolnego Śląska z zaznaczonymi miejscowościami, w których znajdują się poszczególne zabytki.
Rozpisałam się, ale uważam, że warto to zareklamować. Czasami wyjeżdżamy daleko by podziwiać zabytki, a nie zdajemy sobie sprawy, że często blisko nas możemy podziwiać prawdziwe "perełki". Wizyta w takim miejscu wyostrza "patrzenie" na otaczające nas budynki.
Mieliśmy jeszcze w planie odwiedzić Zamek Książ. Będąc w Parku Miniatur zobaczyliśmy przepiękną Bazylikę Mniejszą w Krzeszowie i postanowiliśmy ją zobaczyć w orginale. Byliśmy już tam kilka lat temu, byliśmy zachwyceni i ten zachwyt przeżyliśmy po raz kolejny.

Miniatura:


Krzeszów:




Strona internetowa dla zainteresowanych TU.

Sanktuarium  z cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej, nadal jest w remoncie. Wieże mają 75 metrów wysokości. A wnętrze (nie można robić zdjęć) jest przepiękne. Jak napisano na stronie sanktuarium: "Europejska perła baroku". 
Pełni wrażeń ruszyliśmy dalej. Zamek Książ odwiedzaliśmy już nie raz. Tym razem chcieliśmy obejrzeć kwitnące rododendrony, które rosną naturalnie w parku przed zamkiem.
Ale najpierw miniatura zamku w Kowarach:




A tak wygląda w rzeczywistości:









Zwiedziliśmy tarasy przy zamku i poszliśmy do parku. Rododendrony rosną tam naturalnie i są w całym parku. To ogromne krzewy i nie wiem, czy zdjęcia są w stanie oddać ich piękno.






I to już koniec wycieczki. Mam nadzieję, że nie zamęczyłam Was tym przydługim postem.

Miłego poniedziałkowego wieczoru i całego tygodnia!









4 komentarze:

  1. Spóźnione , ale szczere życzenia wszystkiego co najlepsze ,zdrowia , spełnienia wszystkich marzeń i mnóstwa weny do pisania :) Prezent urodzinowy super , a zdjęcia Twoje jak zawsze piękne ,aż chce mi się tam pojechać . Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego najlepszego na te okrągłe urodzinki :). Zdrowia, bliskości, spełniania marzeń i wielu lat w cudnej, rodzinnej atmosferze!
    Wspaniała wycieczka i rewelacyjne zdjęcia!Może kiedyś dorosnę do takiego fotografowania!
    Miłych dni!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za udział w zabawie u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam...
    czytając Twojego posta popłakałam się ze wzruszenia... Brak mi słów by opisać to, co poczułam czytając Twoje słowa... Ale z pewnością masz cudownego Męża i w ogóle RODZINĘ. Magiczny prezent, w prost wymarzony...
    Cała wycieczka wspaniała... i bardzo zachęcająca, choć ja z nad morza...ale może kiedyś pogna nas w tamte strony...kto wie...

    No i oczywiście z całego serca życzę dużo zdrówka i spełnienia... niewyczerpanej nadziei, magii, weny twórczej i miłości... ciepełka i bezpieczeństwa... piękna w każdym miejscu... zawsze pysznej kawy i chwil zatrzymania, by można było się delektować...serdeczności otaczających ludzi...tylko białych chmur na niebie......wszystkiego co sobie zamarzysz, by się spełniło...z najszczerszymi życzeniami... Emilka

    P.S. żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie... słuchasz tego co ja, uwielbiasz te same filmy... hmmm i wiele innych rzeczy znajduję tu u Ciebie, które są mi niezwykle bliskie...Cieszę się, że Cię poznałam...chociaż tu...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)