niedziela, 27 lutego 2011

Jajko i styropian

Dzisiaj bedzie króciutko, dopadło mnie tzw."zapalenie korzonków".
Styropianowe jajo ozdobiłam wstążeczkami atłasowymi. Pani w pasmanterii, patrząc na kolory wstążek, które wybrałam, stwierdziła, że jajo będzie mdłe. A mnie właśnie taka wersja kolorystyczna się podoba!
Choć wykorzystam pewnie i inne kolory, bo to pierwsza wkonana przeze mnie sztuka :)




Wykonałam jeszcze parę sztuk kolczyków, bransoletek i naszyjnik.






A na deser ciasto, podobno jest dość popularne, choć ja trafiłam na przepis po raz pierwszy. To ciasto
zwie się STYROPIAN ! Przypomina sernik, choć wykonane jest ze śmietany.

Przepis znalazłam TU. Jest też wersja z dżemem (TU) i myślę, że to ciasto może być jeszcze smaczniejsze. Jak wypróbuje, dam znać:) Idę poleżeć...

Miłej niedzieli i nadchodzącego tygodnia!

wtorek, 22 lutego 2011

Wyszalnia i inne...

Jestem fanką słowa pisanego, czytam książki i w poszukiwaniu informacji często też korzystam z dobrodziejstwa internetu. Ale książki "papierowe" darzę szczególną miłością, taką książkę bowiem można dotknąć, przytulić, przekartkować i ten niepowtarzalny zapach :) Każda wizyta w księgarni działa na mnie terapeutycznie, choć ceny książek sprawiają, że często tylko je przeglądam i się zachwycam.
Korzystam też z zasobów biblioteki, mój 4-letni Franiu bardzo lubi nasze wyprawy po książeczki. Choć na początku miał kłopoty z rozstawaniem się z wypożyczonymi książeczkami.
Jakiś czas temu przeglądałam w księgarni książkę, spodobała mi się bardzo i  tydzień temu udało mi się ją kupić. Jest to książka pana Pawła Zawitkowskiego, którego poznałam w programie "Mamo to ja". Zaczęłam oglądać ten program kiedy mój Franiu był malutki. Bardzo ceniłam sobie rady pana Pawła i wiele z nich wykorzystałam w praktyce. Ucieszyłam się więc, kiedy znalazłam publikację skierowaną do rodziców przedszkolaków i uczniaków.



Jestem w połowie książki i bardzo mi się podoba. Pan Paweł przekonuje, jak ważny jest ruch i sport w życiu naszych dzieci. Proponuje wiele rozwiązań, które możemy wykorzystać, aby zorganizować dzieciom czas w domu. Wymaga to niewielkich nakładów finansowych. Trudniejsze jest nieco przeorganizowanie  domu, ale myślę, że to zależy tylko od "przeorganizowania" naszego myślenia jako rodziców.




Autor przekonuje, jek wiele zalet mają dmuchane piłki, takie gimnastyczne. Okazuje się, że dziecko siedząc na takiej piłce spełnia potrzebę ruchu, a jednocześnie pozostaje w miejscu. Może nawet siedząc na piłce, przy biurku, odrabiać lekcje. I to już przetestowałam :). Zakupiłam dwie piłki i mój 9-latek wczoraj odrabiał tak lekcje. Bardzo mu się podobało! A Franiu... jest niezłym akrobatą. Ja też chciałam spróbować, choć wczoraj nie można było się do piłek dopchać :) Bo jak pisze pan Paweł, siedzenie na piłce ma zbawienny wpływ na nasze, dorosłe kręgosłupy. Oczywiście wielkość piłki musi być dostosowana do wysokości człowieka na niej siedzącego, no i biurko powinno mieć odpowiednią wysokość.


W książce są opisane różne formy aktywności, fajnie, że można się dowiedzieć od jakiego wieku dziecka można wprowadzać jaki sport. Jest tu o sportach zimowych, o judo, rolkach, rowerach, pływaniu, wspinaczce, jodze i o wielu innych formach aktywności, ale też o mowie i np. butach (te tematy jeszcze przede mną :)
Jak dla mnie książka jest świetna dla rodziców, którym zależy na harmonijnym rozwoju dzieci i którzy lubią sport. Do książki dołączona jest płyta, ale nie udało mi sie jeszcze jej odtworzyć, z braku czasu, może dzisiaj ?
W każdym miejscu jest też mowa o asekuracji, ochraniaczach i kaskach. I tu podpisuje się dwiema rękami!
Wszyscy mamy w domu kaski i korzystamy z nich przy np. wycieczkach rowerowych. Choć muszę przyznać, że spotykamy się z różnymi reakcjami ludzi widzących kaski na naszych głowach. A co w tym śmiesznego? Zupełnie nie wiem! Młodsi nie mają z tym problemów, najtrudniej jest chyba nastolatkom. Bo to śmieszne? Mało atrakcyjne?


Wydaje mi się, że trzeba po prostu o tym z dziećmi rozmawiać, mając nadzieję, ze zrozumieją. Bo przecież chodzi tylko o ich zdrowie i bezpieczeństwo.


A książkę polecam! Warto ją przeczytać.
A ja szybciutko wracam do zajęć domowych :)


Miłego wtorku!


poniedziałek, 21 lutego 2011

Kolejny spacer :)

Za oknami śnieg i mróz. Ja śledzę te poczynania zimy z mieszanymi uczuciami, ale moje dzieci każdy opad śniegu witają z niezmienną radością. Najważniejszym  ich zmartwieniem przed wyjściem z domu jest to, czy bedą mogły rzucać się w śnieg :) Trochę się powtarzam, ale tym razem wybraliśmy się na niedzielny spacer inną trasą niż zwykle.
Było rzucanie się w śnieg (trochę mało efektowne, bo śniegu u nas niezbyt dużo).

Była i wspinaczka.
I wędrówka.


A na zdjęciu poniżej fragment pnia, który w czasie wiosennej powodzi utknął na drzewku. Z daleka wygląda jak głowa dzika lub innego zwierza...

Moje dwa aniołki.


I piknik na pniu :)

W drodze do domu nad brzegiem Odry.


I jeszcze sprawdzanie grubości pokrywy lodowej, bezpieczne, bo to woda na łące.

Niespodzianka: dziadek urządził wnukom mały kulig. Co prawda po pastwisku, ale radość dzieci była ogromna :)



Tylko słoneczko nie chciało współpracować i leniwie wyglądało zza chmur.


A w domu, na doładowanie energii, prawdziwa kaloryczna BOMBA, kawa z bitą śmietaną i kruszaniec, skubaniec, pleśniak... Jak zwał, tak zwał, ale po takiej wyprawie ciasto smakowało wybornie.


Miłego poniedziałkowego wieczoru!


środa, 16 lutego 2011

Dzierganie

Moja najstarsza córka spędza w domu ferie. W ramach relaksu "pitrasi" w kuchni. Wczoraj zaserwowała gołąbki "bez zabijania"(tak mówi mój 4-letni Franiu), ale nie z torebki, a z przepisu od babci.
Dziś na obiad były "Nuggetsy" i "Chrupiące kąski", tym razem z pomocą panierek i sosów "Knorr"
i "Winiary". Tak na próbę, bo już następnym razem zrobimy takie smakołyki domowym sposobem :).
Nie zdążyłam sfotografować naszego obiadu, ale na szczęście zdjęcia Gabrysi mam. Obydwa ze Szklarskiej Poręby, zeszłoroczne wakacje i ferie.


Ja w tym czasie oczywiście dotrzymywałam jej towarzystwa w kuchni, wędrowałam trochę po blogach i oto co znalazłam. Na blogu Bestefars verksted , który podglądam regularnie, zdjęcia dzieł dzierganych. I link do strony DROPS Design z wzorami na druty i szydełko. Odczytanie wzoru nie jest może proste, ale pewnie ktoś, kto dzierga, da sobie radę. Zachęcam, zajrzyjcie tam, miło jest nawet popatrzeć. Poniżej kilka zdjęć, a na stronie są wzory wyrobów dla dzieci, kobiet, mężczyzn, ozdób do domu, filcowanek... .




Miłej środy!

poniedziałek, 14 lutego 2011

A jednak nadchodzi

Sobotnie słońce i śpiew ptaków pobudziły moją nadzieję na rychłe nadejście wiosny. Wczorajsza niedziela obudziła mnie chłodem i szarymi chmurami na niebie. Trochę posmutniałam :( Ale nie na długo, bo tak to jest, że jak wracam z wakacji, z jakiegoś wyjazdu, dostaję ogromnego przypływu energii. Jestem w stanie dość szybko zapełnić moją głowę nowymi planami i pomysłami. Ale nie oszukujmy się, tylko niektóre z nich mają szansę na realizację. Kiedy tylko mój rozpędzony ekspres wskoczy na stare tory, życie wróci do normy. Część nowości pozostanie, ale wrócą i stare przyzwyczajenia. Tym razem postanowiłam,
że postaram się, żebyśmy jako rodzina, spędzali bardziej aktywnie czas.
Wczoraj, mimo pogody zachęcającej do wtopienia się w fotel z kubkiem gorącej kawy, zabrałam moje dzieci, męża i aparat i wybraliśmy się na spacer. Wiatr zawiewał tak mocno, że czasami trudno było złapać oddech, szare chmury przetaczały sie po niebie, a my wędrowaliśmy.
Zima za wszelką cenę chce udowodnić, że jeszcze tu jest.




Ale mam dobre wieści! Pani Wiosna zaczyna już nieśmiało stawiać pierwsze kroki, zobaczcie:









Moje młodsze dzieci biegały, tarzały się w trawie i ...błotku?!
Po takim spacerze cała zewnętrzna odzież nadaję się tylko do prania, ha, ha... .

 Patyki były wężami, strzelbami... . W czasie spaceru widzieliśmy sarny, lecące kaczki, ślady pracy bobrów.




A po powrocie była gorąca herbata, obiad, ciasto i to wspaniałe uczucie zdrowego zmęczenia.
Dziś wstał kolejny, zimny dzień. Słońce walczy z chmurami i wszędzie królują serduszka.
Nie jestem zwolenniczką sprowadzania na nasz grunt "obcych" świąt, ale bez przesady. Każda okazja jest dobra, żeby powiedzieć swoim najbliższym, jak bardzo się ich kocha.

Miłego, zakochanego poniedziałku!